Polki w akcji, czyli Gosia i Skiba w Gruzji – początek
O Gruzji słyszałam wiele
pochlebnych opinii: że posiada niezwykłą historię, że jej mieszkańcy są
strasznie gościnni, że gruzińska kuchnia jest rewelacyjna, że występuje tam cała
masa ciekawych zabytków, jak choćby słynne kamienne wieże tak charakterystyczne
dla gruzińskiego krajobrazu, że tamtejsza przyroda jest wciąż dzika i
nieprzekształcona przez człowieka, no i w końcu, że to raj dla miłośników
górskich wędrówek.
Informacje te bardzo
pobudzały moją podróżniczą wyobraźnię, tym bardziej, że o odwiedzeniu Gruzji
marzyłam od lat. Po ukończeniu studiów (w 2014 roku ukończyłam turystykę na
AWF-ie w Poznaniu), sprawy zaczęły szybko nabierać tempa. Stwierdziłam, że
długa wyprawa będzie wspaniałym uwieńczeniem edukacji, a Gruzja to idealne
miejsce do przeżycia wspaniałej przygody. Byłam podekscytowana, że na własnej
skórze będę mogła sprawdzić, czy te wszystkie
komplementy to prawda.
Pozostał jeszcze jeden mankament do rozwiązania, mianowicie znalezienie współtowarzysza. Na szczęście długo nie szukałam, gdyż z nieba spadła mi Marta Skiba Skibińska, moja kumpela, dziewczyna Tarzan. Skiba zgodziła się spędzić ze mną ponad miesiąc w namiocie, gdzieś na Zakaukaziu, za co jestem jej strasznie wdzięczna.
Z Martą chciałyśmy przeznaczyć ok. 30 dni na zwiedzanie samej Gruzji. Nasze plany jednak żyły i stale ulegały zmianom. Przyglądając się mapie świata, zauważyłyśmy, że Armenia jest tak blisko, że szkoda tam nie zajrzeć. Drugi raz może się już nie przytrafić taka okazja. Potem wpadłyśmy na pomysł odwiedzenia znajomej w Stambule, bo przecież z Armenii do Turcji to już „rzut beretem” :). Summa summarum zdecydowałyśmy, że odwiedzimy Gruzję i Armenię, a do Polski wrócimy przez Turcję, Bułgarię, Rumunię, Węgry i Czechy.
Wpis ten zawiera jedynie ogólne informacje o wyprawie, szczegółowe opisy wszystkich odwiedzonych przez nas regionów znajdą się w kolejnych notkach, także zachęcamy gorąco do śledzenia gruzińskiej odysei.
Trasa
22.09.2014 – 8.11.2014 (48 dni)
W górach spałyśmy cały czas w namiocie na dziko. Wyjątek stanowią noclegi w Parku Narodowym Bordżomi (Gruzja), gdzie korzystałyśmy z tzw. shelterów (drewniane domko-schrony). O schronisko (Cabana Cheia) zahaczyłyśmy także w rumuńskich górach Capatanii. Gruzini są strasznie gościnni, dlatego podróżując stopem parę razy zostałyśmy zaproszone do prywatnych domostw, z czego oczywiście chętnie korzystałyśmy. W większych miejscowościach nocowałyśmy w tanich hostelach, a dwa razy zdarzyło nam się spać w 3-gwiazdkowych hotelach, oczywiście po promocyjnych cenach. Kilka nocy spędziłyśmy również na dworcach kolejowych i autobusowych. Poniżej kilka linków do atrakcyjnych hoteli i hosteli:
Tibilisi (Gruzja) – Villa Opera (www.operahostel.pl)
Erywań (Armenia) – Hostel Paenthouse
(www.penthousehostel.org)
Dimitrogród (Bułgaria) – Hotel Slaviani ***
(www.hotelslaviani.com)
Bukareszt (Rumunia) – Hostel
Funky Chicken (www.funkychickenhostel.com)
- GRUZJA
Do Gruzji (Kutaisi) dostałyśmy się samolotem WIZZAIR z Katowic. Na miejscu nie miałyśmy żadnych kłopotów z poruszaniem. W Gruzji, do dyspozycji turystów są między innymi taksówki (dość drogie) oraz marszrutki. My wybrałyśmy stopa i polecamy wszystkim tą opcję, pomimo że ostrzegano nas, że dla dwóch samotnych dziewczyn jest to dość niebezpieczny środek komunikacji.
Przykładowe ceny marszrutek : lotnisko Kutaisi-Tibilisi – 15 lari (ok. 30zł) , Tibilisi-Telavi – 7 lari (ok. 14zł), Alvani-Omalo – 50 lari (100zł), Zugdidi-Mestia 15lari (30zł).
Polecamy poruszanie się
pociągiem, szczególnie na trasie Tbilisi – Zugdidi. Pociąg z kuszetkami
odjeżdża ze stolicy Gruzji codziennie o ok. 21. Nad ranem, o ok.. 5.30 jest się
na miejscu. Najtańsze bilety w klasie III należy zarezerwować kilka dni
wcześniej.
Po kraju poruszałyśmy się stopem bez większych problemów. Kierowcy zatrzymywali się chętnie. Wszyscy byli bardzo mili i troskliwi, dbali o to, żebyśmy zawsze zjadły i wypiły coś ciepłego.
- TURCJA
Granica turecko-armeńska jest
zamknięta, więc do Turcji można wjechać tylko przez Gruzję. Istnieją co prawda bezpośrednie
połączenia autobusowe z Erywania (stolica Armenii) do Istambułu, jednak podróż
trwa ok. 48 godzin, a autobus i tak jedzie przez Tbilisi (stolica Gruzji)! Najlepszym
rozwiązaniem jest dostanie się na własną rękę do Batumi (Gruzja) i stamtąd za ok.
65lari (130zł) busem do Istambułu. Przy wjeździe do Turcji należy pamiętać o
zakupieniu wizy (30$).
Stambuł zwiedzałyśmy za
pomocą komunikacji miejskiej.
Z Turcji istnieje wiele
połączeń autobusowych do Bułgarii.
- BUŁGARIA
Próbowałyśmy poruszać się stopem po Bułgarii, ale szło nam to strasznie topornie. Po złapaniu zaledwie 3 samochodów, zniechęciłyśmy się do tego stopnia, że przerzuciłyśmy się na busy.
- RUMUNIA
Autostopem dojechałyśmy do Bukaresztu,
z którego udałyśmy się autobusem do miasta Băile Olănești. Tam zaplanowałyśmy
swój ostatni trekking. Następny etap to już powrót do Polski. Z Bukaresztu do
Polski można dostać się bezpośrednim autobusem (Eurolines), jak i pociągiem
(Eurocity). Gdy bilety kolejowe zakupimy 3 dni wcześniej, będą wtedy w
atrakcyjnej cenie – ok. 29€. My niestety nie załapałyśmy się na tą promocję. Nie
chciałyśmy wydawać fortuny na powrót do Polski, więc kupiłyśmy jedynie bilety
do Budapesztu.
- WĘGRY
Budapeszt był dla nas tylko
krótkim przystankiem. Węgierska stolica oferuje zdecydowanie więcej połączeń i możliwości
powrotu do Polski niż Bukareszt. Polecamy zapoznać się z ofertą takich linii
autobusowych jak Orangeways, czy Eurolines. Nam znowu nie udało się kupić
biletów w dobrej cenie do Polski, więc pojechałyśmy do Pragi.
- CZECHY
Z Pragi za ok.85zł dojechałyśmy
Polskim Busem do domu, czyli do Poznania.
Nasz
budżet wynosił 3000zł na osobę. W ostateczności każda z nas wydała po ok. 1850zł.
Jak zawsze najwięcej wydatków pochłonął transport, bo aż ok. 960 zł/os.
Wliczony jest w to samolot do Kutaisi wraz z jednym dużym bagażem (320 zł). W
samej Gruzji na marszrutki oraz na bilet do Turcji z Batumi wydałyśmy 189GEL
(378 zł). Noclegi wyniosły nas 200-250zł (spałyśmy na dziko w namiotach).
Reszta pieniędzy to wydatki przede wszystkim na jedzenie.
Tekst:
Małgorzata Popiołek
Zdjęcia:
Małgorzata Popiołek, Marta Skibińska
Redakcja:
Przemysław Rychter
Chcę więcej! Ten wpis zaostrzył mi apetyt na Gruzję <3
OdpowiedzUsuńW następnych wpisach będzie duuuuużo Gruzji :) trzeba jednak poczekać :)
Usuń