Rowerem wzdłuż Dunaju - trasa Donauradweg
Dzień 1
Dzień 2
Pierwsza niezamierzona przygoda przytrafiła
się bardzo szybko. Jadąc pociągiem do Katowic, oznajmiono nam, że mamy złe
bilety i musimy wysiąść w Brzegu. Sytuacja ta trochę nas rozzłościła, jednak zbytnio się tym nie przejeliśmy.
Będąc już w Katowicach rozkręciliśmy rowery. Wszystkie części poowijaliśmy dokładnie workami na śmieci. Dlaczego tak zrobiliśmy? Otóż tylko złożone rowery można przewozić Polskim Busem – a właśnie ten przewoźnik miał nas zawieźć do Wiednia. Mimo starań jakie włożyliśmy w zabezpieczenie rowerów i tak usłyszeliśmy kilka złośliwych uwag ze strony kierowcy.
Trzeciego dnia rozpoczęliśmy jazdę na dobre.
W miejscowości Tulln wstąpiliśmy do punktu informacji turystycznej. Dostaliśmy
mapkę, na której była zaznaczona i świetnie opisana nasza trasa. Co więcej dowiedzieliśmy
się, że codziennie przejeżdża tędy pociąg z Wiednia do Passau. Jest on
specjalnie przystosowany do przewożenia rowerów, a bilety na niego kosztują zaledwie
24€! Niestety jeździ tylko raz dziennie i w tym dniu już odjechał. Nie zastanawiając
się dłużej ruszyliśmy na zachód. Naszym celem była miejscowość Traismauer.
Nocleg spędziliśmy w lesie na obrzeżach tego miasta.
Passau, czyli po polsku Pasawa nazywana jest „Miastem trzech rzek”. W mieście tym krzyżują się wody: Dunaju, Innu i Ilzu. Passau jest cudowne i posiada magiczny klimat. Zabytkowa zabudowa robi niesamowite wrażenie. Na uwagę zasługuje przede wszystkim Katedra św. Stefana z największymi organami katedralnymi na świecie!
Pogoda zaczęła sprawiać coraz większe
problemy. Co prawda nie padało, ale za to straszliwie wiało. Otoczenie również
zmieniło się diametralnie. Sady zostały daleko za naszymi plecami. Teraz
widzieliśmy wyłącznie pola kukurydzy. Warto wspomnieć o zabawnej wiosce, przez
którą przejeżdżaliśmy tego dnia - niestety nazwy nie pamiętam. Prawie w każdym
przydomowym ogródku stał jakiś krasnal. Niektóre były dość odważne, tak jak ten ze zdjęcia!
Następną przerwę zrobiliśmy sobie pod starym kasztanowcem. Ni stąd, ni zowąd zostaliśmy otoczeni przez wycieczkę emerytów i Azjatów. Wszyscy czekali na odprawę promu. Zrobiło się bardzo sympatycznie, jednak musieliśmy niestety opuścić towarzystwo i jechać dalej.
W Spitz droga rowerowa zaczęła „falować”. Na zmianę prowadziła, a to pod górkę, a to z górki. Pomimo męczących podjazdów, człowiek nie mógł oderwać wzroku od przepięknej scenerii, którą tworzyły między innymi zamki na wzgórzach. Uroku okolicy dodawały również liczne winnice i lubiane przez nas sady. Oczywiście nie omieszkaliśmy skosztować kliku jabłuszek.
Dzień 9
Naszą wyprawę rozpoczęliśmy 18 września 2012
roku o 20:35. To właśnie o tej godzinie, z naszego rodzinnego miasta – Poznania,
wystartował pociąg do Wrocławia. We Wrocławiu musieliśmy poczekać kilka godzin
na pociąg do Katowic. Czas ten wykorzystaliśmy na nocne zwiedzanie stolicy
Dolnego śląska. Odwiedziliśmy m.in. Stary Rynek, Wyspę Słodową i Uniwersytet
Wrocławski. Wrocław wygląda świetnie nocą! Na Ostrowie Tumskim ucieliśmy sobie drzemkę. Nie trwała ona jednak zbyt długo, gdyż obudziło nas przenikliwe zimno. Rozespani uciekliśmy na dworzec kolejowy, który po
remoncie przypomina luksusowy hotel.
![]() | |
|
Dzień 2
Schematyczna mapa. |
Będąc już w Katowicach rozkręciliśmy rowery. Wszystkie części poowijaliśmy dokładnie workami na śmieci. Dlaczego tak zrobiliśmy? Otóż tylko złożone rowery można przewozić Polskim Busem – a właśnie ten przewoźnik miał nas zawieźć do Wiednia. Mimo starań jakie włożyliśmy w zabezpieczenie rowerów i tak usłyszeliśmy kilka złośliwych uwag ze strony kierowcy.
W stolicy Austrii byliśmy o 21:00. Cieszyliśmy
się, że jeszcze tylko jedna przesiadka i rozpoczniemy w końcu jazdę! Kupując
bilety do Passau - miejscowość na pograniczu austriacko-niemieckim, okazało
się, że są one dużo droższe niż sprawdzaliśmy w Internecie (105€). Trochę to nas
rozzłościło. Postanowiliśmy zmienić plan wyprawy - ruszyliśmy z Wiednia na zachód. Tego
dnia dużo już nie ujechaliśmy. Rozbiliśmy się za Klosterneuburgiem – miasteczko wchodzące w skład aglomeracji Wiednia.
Dzień
3
![]() |
To ja, a w tle ratusz w Tulln. |
Dzień
4
Trudno w to uwierzyć, ale w końcu
doczekaliśmy się pociągu do Passau. Nie złapaliśmy go we Wiedniu, uciekł nam w Tulln,
ale Traismauer okazało się szczęśliwe! Nasz upragniony pociąg rzeczywiście posiada masę udogodnień dla rowerzystów. Miłą niespodzianką jest to, że każdy pasażer dostaje darmowy napój.
Gdy dojechaliśmy do granicy z Niemcami cieszyliśmy się jak dzieci, gdyż
mogliśmy nareszcie rozpocząć naszą upragnioną przygodę zgodnie z planem.
Passau, czyli po polsku Pasawa nazywana jest „Miastem trzech rzek”. W mieście tym krzyżują się wody: Dunaju, Innu i Ilzu. Passau jest cudowne i posiada magiczny klimat. Zabytkowa zabudowa robi niesamowite wrażenie. Na uwagę zasługuje przede wszystkim Katedra św. Stefana z największymi organami katedralnymi na świecie!
Pogoda tego dnia dopisywała w najlepsze. Słońce
świeciło, a my musieliśmy przedostać się na drugą stronę Dunaju. Oczywiście
skorzystaliśmy z promu w miejscowości Schlogen (2€). Na promie porozmawialiśmy
z kapitanem, który zaproponował nam nocleg na campingu. Odstraszyła nas jednak
cena (7€/os.). Stwierdziliśmy, że nie przyjechaliśmy tu pławić się w luksusach.
Kolejną noc przespaliśmy na dziko w lesie.
Dzień
5
Dziś postawiliśmy sobie za cel dojechanie do Linzu.
Droga prowadziła przez liczne sady, dzięki czemu co chwilę podjadaliśmy jakieś rarytasy. Szczególnie upodobaliśmy sobie soczyste jabłka. Około 14 wjechaliśmy
do stolicy Górnej Austrii. Niestety pogoda się załamała. Zaczęło intensywnie
padać, dlatego uciekliśmy pod drzewa. Spędziliśmy tam sporo czasu. Pomimo
dobrego początku, nie możemy zaliczyć tego dnia do najbardziej udanych. Przejechaliśmy jeszcze tylko kilka kilometrów, poczym rozbiliśmy
obozowisko przed miejscowością Enns.
Dzień
6
Zwiedzając Enns trochę pobłądziliśmy. Straciliśmy
przez to ok. 1,5 godziny. Po odnalezieniu szlaku Donau-Radweg szybko
dojechaliśmy do kolejnej przeprawy promowej na Dunaju. Po drodze spotkaliśmy rowerzystę
z Półwyspu Apenińskiego. Biedak złapał gumę. Z opresji uratował go Marcin,
który wzorowo przygotował się do wyprawy.
Krasnal ekshibicjonista. |
Pomału zbliżaliśmy się do miejscowości Grein.
Teren był coraz bardziej górzysty, przez co widoki stawały się jeszcze
piękniejsze. Tym razem, dla odmiany, postanowiliśmy nie spać w lesie. Wybraliśmy
polankę na niewysokim wzgórzu.
Dzień
7
Dzisiaj panowały stosunkowo dobre warunki
atmosferyczne. Jedynie porywisty wiatr przeszkadzał w płynnej jeździe. W
miejscowości Ybbs zatrzymaliśmy się na zakupy. Za kilka drobiazgów tj.:
chusteczki, wodę, chleb, puszkę coli i piwo zapłaciliśmy zaledwie 2,70 Euro!
Napici i wypoczęci ruszyliśmy do Melk.
Następną przerwę zrobiliśmy sobie pod starym kasztanowcem. Ni stąd, ni zowąd zostaliśmy otoczeni przez wycieczkę emerytów i Azjatów. Wszyscy czekali na odprawę promu. Zrobiło się bardzo sympatycznie, jednak musieliśmy niestety opuścić towarzystwo i jechać dalej.
W Spitz droga rowerowa zaczęła „falować”. Na zmianę prowadziła, a to pod górkę, a to z górki. Pomimo męczących podjazdów, człowiek nie mógł oderwać wzroku od przepięknej scenerii, którą tworzyły między innymi zamki na wzgórzach. Uroku okolicy dodawały również liczne winnice i lubiane przez nas sady. Oczywiście nie omieszkaliśmy skosztować kliku jabłuszek.
Dzień
8
Całą noc padało, mimo to poranek był
słoneczny i ciepły. Udaliśmy się do Krems – malownicze miasto wpisane na listę
UNESCO. Niestety, pomimo naszych szczerych chęci nie zwiedziliśmy go, gdyż
gonił nas czas. Trzeba było jechać dalej. Przeprawiliśmy się kolejny raz przez
Dunaj - nie chcąc powielać tej samej drogi, którą pokonaliśmy z Wiednia do Tulln.
Tego dnia jechało się rewelacyjnie. Równa
droga, słońce nad głową oraz szum Dunaju sprawiły, że zapomnieliśmy na moment o
wszystkich naszych problemach. Niestety, nic co dobre nie trwa wiecznie. Wiedeń
zbliżał się nieubłaganie, a to oznaczało, że nasza przejażdżka dobiega końca.
Dzień 9
Wiedeń faktycznie jest miastem przyjaznym dla
rowerzystów, ale naszym zdaniem jest dość słabo oznakowany (brakuje map i
planów miasta oraz punktów informacji turystycznej). Turysta traci sporo czasu
zanim zorientuje się gdzie jest i co powinien zwiedzić (nie przygotowywaliśmy się
wcześniej do zwiedzania Wiednia). Na szczęście spotkaliśmy sympatyczną panią
przewodnik, która podarowała nam mapkę Wiednia z zaznaczonymi atrakcjami
miasta. Odwiedziliśmy między innymi: ratusz, katedrę św. Szczepana - jedna z
najstarszych i największych świątyń w Austrii, kościół św. Karola Boromeusza i
oczywiście pałac Schonbrunn. Po zwiedzaniu zrobiliśmy zakupy na drogę powrotną.
Noc przekoczowaliśmy na dworcu autobusowym. Rano rozkręciliśmy nasze wehikuły i
starannie je zabezpieczyliśmy. O 8:50 ruszyliśmy w drogę powrotną.
Podstawowe
informacje o wyjeździe:
- Ilość przejechanych kilometrów: ponad 300km
- Ilość uczestników: 2
- Koszt:
niecałe 500zł od osoby (pociągi, Polski Bus, jedzenie)
- Nocleg:
wszystkie noclegi w namiocie na dziko
- Uwagi:
trasa nie jest wymagająca. Polecam ją osobom, które lubią świetnie przygotowane
drogi i piękne krajobrazy. Wycieczka może być miłą przygodą dla całej rodziny.
Co ciekawe trasę można wydłużyć, aż do Rumunii!
- Kilka
przydatnych linków:
- http://www.donauradweg.at/fm/7337/Donauradwegfolder_2013_endv.pdf
(przewodnik
z mapką)
- http://www.donau.com/de/donau-niederoesterreich/infos-service/anreise/radexpress-donau/
(rozkład
jazdy pociągów z Wiednia do Passau)
Tekst:
Małgorzata P.
Zdjęcia:
Małgorzata P., Marcin U.
Wspaniała wyprawa :)
OdpowiedzUsuńFajna, tylko pozazdrościć:)
UsuńCzuję się zainspirowana :)
OdpowiedzUsuńNic tylko się pakować i jechać :)
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńfajna relacja, w ogóle fajny blog:)
W tym roku również planujemy zaliczyć Donauradweg, planujemy zacząć już w Donaueschingen i skończyć w Bratysławie. Co z tego wyjdzie z naszych planów? Zobaczymy :)
A tym czasem zapraszam na naszego bloga http://www.in-outdoors.blogspot.com/ gdzie nie tylko o podróżach rowerowych :)
Dziękuje za odwiedziny i życzę udanej wyprawy rowerowej :)
UsuńWitam.
OdpowiedzUsuńWszystkich którzy maja ochotę przejechać trasę tzw.Der Donauerweg z Passau w kierunku Wiednia zapraszam do skorzystania z materiałów Austriackich.Rzeczywiście nie do końca dobrze przygotowaliście się do podróży.Z Wiednia do Passau i odwrotnie w okresie od 1 maja do 26 października kursuje specjalny zabytkowy pociąg dla rowerzystów " Rad Express Donau".( www.bahn-bus-schiff.at)Koszt przejazdu( w zeszłym roku) to raptem 26 euro od osoby.Poza tym pomocne są statki kursujące po Dunaju.Trasa warta uwagi rzeczywiście nie jest trudna,widoki wspaniałe,a kulinaria po drodze nie do pogardzenia.Warta pojechać do samego Budapesztu. Pozdrowienia dla wszystkich cyklistów.
Witam serdecznie mam zamiar w tym roku pokonać wspomniana trasę, jednak mam obawy czy dam radę gdyż będę z grupą doświadczonych cyklistów. Mam pytanie ile km dziennie przejechaliscie i z jaką średnia prędkością oraz jakie jest tam ukształtowanie terenu.? Dziękuję za odpowiedź. Bożena
OdpowiedzUsuńWitaj Bożeno!
OdpowiedzUsuńŚrednio jechaliśmy ok 50 - 60 km dziennie. Niestety nie podam Tobie dokładnej prędkości bo po prostu nie pamiętam. Nasze tempo było czasem szybsze - jadąc z górki, czasem wolniejsze jadąc pod silny wiatr. W każdym razie nie pędziliśmy, jechaliśmy umiarkowanym tempem, robiliśmy przerwy na jedzenie, w niektórych miejscowościach na zwiedzanie. Myślę, że w Twoim przypadku powinnaś poznać tempo swojej grupy, która w razie problemów powinna dostosować tempo czy długość poszczególnych etapów trasy do "najsłabszego". Jeśli chodzi o ukształtowanie terenu: wybierając trasę w kierunku Passau - Wiedeń można powiedzieć, że jedzie się "z górki". Na trasie możesz spotkać się z zaledwie kilkoma cięższymi, ale krótkimi podjazdami. Najlepiej zerknąć sobie na przekrój hipsometryczny trasy. Powinnaś znaleźć go na stronce: http://www.donauregion.at/uploads/tx_ooeneucat/Donauradwegfolder2014_ENDV.pdf ( strona nr 8).
Trzymam kciuki za Ciebie i udanej wyprawy!
Gosia P.
Dziękuję Gosiu za odpowiedź. Pozdrawiam
UsuńWitam, planujemu pokonać tę trasę na rolkach. Niestety nie możemy sobie pozwolić na wożenie namiotów i tu chciałbym się zapytać czy może ktoś się orientuje jakie są ceny noclegów? :)
OdpowiedzUsuńA i czy cała trasa jest asfaltowa? :)
OdpowiedzUsuńWitaj muminpnd!
UsuńZ tego co pamiętam zdarzało się nam przejeżdżać przez ścieżki leśne. Ale były to krótkie odcinki. Większość trasy jest asfaltowa. Jeśli chodzi o noclegi, to baza noclegowa jest naprawdę świetnie rozwinięta. Znajdziecie tam mnóstwo hoteli a także kempingów. Co prawda my spaliśmy pod namiotem i za wiele o cenach noclegów nie jestem w stanie napisać, ale jeszcze raz zachęcam do zajrzenia pod ten link : http://www.donauregion.at/uploads/tx_ooeneucat/Donauradwegfolder2014_ENDV.pdf Tam powinieneś znaleźć oferty hoteli i ceny lub na stronie: http://www.donauradweg.at/unterkuenfte-hotels-donau.html
Pozdrawiam
Gosia
Gosiu, świetny tekst! - dzięki! :) możesz powiedzieć coś więcej o cenach campingów i warunkach na nich?
OdpowiedzUsuńnie doczytałem o noclegach na dziko - nie było pytania (:
UsuńPojechaliśmy w tym roku na rolkach to mogę się wypowiedzieć co do campingów :) Ceny praktycznie wszędzie takie same 9-11 Euro za osobę. Prąd 2-3 Euro za całą grupę na 24 godziny. Warunki - nic do zarzucenia, łazienki w świetnych stanach regularnie sprzątane. Na każdym campingu są do dyspozycji lodówki, pralki i kuchenki :) W 2015 roku znowu jedziemy, ale robimy dłuższą trasę Passau - Bratysława :)
UsuńW tym roku mam plan aby zrobić trasę: Donaueschingen - Budapeszt - ok. 1300km. Zobaczymy jak będzie ;o)
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
UsuńOdważna trasa, sam szukam jakieś ciekawej trasy rowerowej po Polsce. Kupiłem na początku kwietnia nowy rower górski na stronie https://www.bikesalon.pl/ i chciałem już go wypróbować na jakimś fajnym terenie.
OdpowiedzUsuń